Wielkie koszykarskie święto za nami. W ramach kolejnej edycji Anwil Basketball Cup do Włocławka zawitała ekipa Rytas Wilno. Mecz nie był jedynym wydarzeniem, bo wcześniej na parkiecie rywalizowali pracownicy grupy Orlen oraz byliśmy świadkami niezwykle efektownej prezentacji nowego składu „Rottweilerów”. To było prawdziwe SHOW! Szkoda tylko, że Anwil nie sprostał rywalom i poległ z kretesem 61:89.
Kolejna edycja Kasztelan Basketball Cup za nami. Tym razem zamiast całego turnieju mieliśmy tylko jeden mecz. Rywalem Anwilu była Arka Gdynia. „Rottweilery” zdobyły to trofeum, wygrywając 82:72. Trzeba przyznać jednak, że lekko nie było. Szczególnie początek spotkania nie był udany w wykonaniu naszego zespołu. W decydującej kwarcie potrafiliśmy na szczęście wrzucić wyższy bieg i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Po raz pierwszy od wielu miesięcy te wydarzenia mogli obserwować kibice z poziomu trybun i to jest piękne!
Anwil przystępował do tego pojedynku w osłabieniu, gdyż Kyndall Dykes przebywał na zgrupowaniu reprezentacji Palestyny. Na parkiet nie wszedł również Alex Olesinski, który cały czas ma problemy zdrowotne. Mogliśmy liczyć za to na naszego nowego centra – Kavella Bigby-Williamsa. Prawdziwe show skradł za to Jonah Mathews, który zdobył aż 27 punktów.
Za nami XIX Memoriał Wojtka Michniewicza. W turnieju uczestniczył nasz Anwil, który rozegrał dwa spotkania. Najpierw przegraliśmy ze Stalą Ostrów Wielkopolski 83:81. W kolejnym spotkaniu było już lepiej i pokonaliśmy węgierski zespół Alba Fehervar 84:91.
Wiadomo, że to cały czas tylko sparingi, a takie treningowe spotkania są tak naprawdę tylko dla trenerów. Jeśli już jednak mieliśmy okazję obejrzeć nowe wydanie „Rottweilerów” w akcji, to ciężko powstrzymać się od krótkiego komentarza.
Sezon 2021/2022 nadchodzi wielkimi krokami. Anwil jest w trakcie okresu przygotowawczego i rozgrywa sparing za sparingiem. Dawno nic nie tworzyłem, więc to idealna okazja, aby, tak jak nasze „Rottweilery”, wrócić na właściwe tory.
Powoli zapominamy już o sezonie 2020/2021. Jakiś czas temu miałem przyjemność gościć w programie „Szósty Zawodnik”, gdzie razem z gospodarzem Markiem oraz Krzysztofem Szaradowskim podsumowaliśmy te nieszczęsne rozgrywki.
W ramach najnowszego odcinka podcastu postanowiłem wrócić do tematu, ale w innej formie. Tym razem nie występowałem solo, ale po raz pierwszy miałem gościa, którym był wspomniany już Marek. Można powiedzieć, że zabawiliśmy się w nauczycieli i oceniliśmy wszystkich zawodników Anwilu za miniony sezon. Przyjęliśmy oczywiście skalę szkolną ze wszystkimi plusami oraz minusami. Wiadomo, że ciężko porównywać gracza, który nie grał regularnie z koszykarzem, który otrzymywał solidną dawkę minut, ale np. zawodził. Dlatego nasze oceny były raczej skoncentrowane na spełnieniu oczekiwań.
Taki temat typowo na luzie, czysta zabawa, nastawiona na subiektywne odczucia.
Sezon za nami, ale Anwil nie lubi ciszy… Wszystko wskazuje na to, że nadchodzą poważne zmiany w naszym klubie. Wczoraj portal WLCpoinformował o rezygnacji prezesa Arkadiusza Lewandowskiego z pełnionej funkcji! Jakiś czas później te doniesienia zostały oficjalnie potwierdzone.
Z reguły unikam raczej komentowania działań ludzi, których czyny nie wpływają bezpośrednio na wydarzenia z parkietu. Ta sprawa jest jednak zbyt poważna, aby przejść obok niej obojętnie.
Już podczas ostatniego odcinka „Szóstego Zawodnika” poruszyliśmy ten temat, ale teraz wiadomo więcej, więc czas rozszerzyć swój pogląd.
Na zakończenie sezonu Anwil zanotował kolejną porażkę, która wyeliminowała nas z dalszej walki w FIBA Europe Cup. Awans do ćwierćfinału tych rozgrywek wywalczył Iraklis Saloniki. Grecki zespół był murowanym faworytem w starciu z „Rottweilerami”, ale trzeba przyznać, że nasz zespół dzielnie walczył do samego końca. W najważniejszych momentach zabrakło jednak „zimnej krwi” w poczynaniach włocławskiej ekipy i ostatecznie Iraklis zwyciężył 86:81.
Anwil zakończył grę na parkietach PLK w sezonie 2020/2021. Na pożegnanie przegraliśmy, czyli osiągnęliśmy rezultat, który idealnie pasuje do całych rozgrywek w wykonaniu „Rottweilerów”. Tym razem lepsza od naszej ekipy była Polpharma Starogard Gdański. Gospodarze od jakiegoś czasu są już pewni degradacji oraz mają spore problemy kadrowe, ale to i tak nie przeszkodziło im, aby pokonać nasz Anwil. Obie ekipy zaserwowały nam pokaz „radosnej koszykówki” bez większego zaangażowania, szczególnie w obronie, ale za to z niezłą skutecznością. W takich okolicznościach „Kociewskie Diabły” częściej trafiały w najważniejszych momentach i dzięki temu wygrały 102:95.
Po serii porażek Anwil wreszcie odniósł zwycięstwo. „Rottweilery” wygrały w Gdyni 80:84, ale gospodarze trapieni wieloma problemami byli równorzędnym przeciwnikiem dla naszego zespołu. Arka grała bardzo ambitnie, przez co wynik tej konfrontacji był przez długi czas sprawą otwartą. Mieliśmy emocje w tym starciu, ale trzeba przyznać, że sam mecz nie stał na wysokim poziomie. To był typowy wyrównany pojedynek dwóch zespołów z dolnych rejonów tabeli.
Anwil przegrał kolejne spotkanie. HydroTruck Radom wygrał na własnym parkiecie 70:64. To nie był jakiś spektakl niesamowitej koszykówki. Widać było, że walczyły ze sobą dwa zespoły z dolnych rejonów tabeli. Gra często była chaotyczna. Gospodarze nie zaprezentowali się z dobrej strony, ale i tak byli lepsi, więc wygrali w pełni zasłużenie. Postawa Anwilu nie dostarczyła zbyt wielu pozytywnych wrażeń. „Rottweilery” miały ogromny problem z konstruowaniem własnych akcji, a co gorsze, szwankowało nastawienie mentalne. Nasi koszykarze przypominali zbiór przypadkowych znajomych, którzy chcieli tylko „odbębnić” swoje i wracać do domu. Z takim nastawieniem nie można myśleć o zwycięstwie…