Trzecie podejście Kostrzewskiego

Do trzech razy sztuka? Mateusz Kostrzewski postanowił sprawdzić to powiedzenie i po raz trzeci podpisał kontrakt z Anwilem. „Kostek” reprezentował barwy naszego klubu w sezonach 2013/2014 oraz 2018/2019. Wówczas nie święcił żadnych znaczących sukcesów z „Rottweilerami”, a podczas tej drugiej przygody zmienił pracodawcę w trakcie trwania rozgrywek. Pozostaje trzymać kciuki, aby trzecie podejście było bardziej owocne.

Mateusz Kostrzewski AnwilFOTO: championsleague.basketball

Przypomnę, że Kostrzewski mierzy 202 cm wzrostu oraz jest typowym skrzydłowym. Z powodzeniem jest w stanie obsadzić trójkę oraz czwórkę. Niedługo skończy 34 lata i śmiało można powiedzieć, że na polskich parkietach „zjadł zęby”. Właśnie na to doświadczenie szczególną uwagę zwraca trener Przemysław Frasunkiewicz. Nic dziwnego, bo uważam, że każdy zespół potrzebuje ogranych zawodników.

Cieszyło mnie, gdy „Kostek” wrócił do Włocławka przed sezonem 2018/2019. Po poprzednim epizodzie zapamiętałem tego gracza jako uniwersalnego i nieustępliwego zawodnika. Drugi pobyt w Anwilu nie przebiegł jednak zgodnie z oczekiwaniami. Pod względem statystycznym nie wypadł źle, bo notował 8,3 punktów oraz 3,4 zbiórek, ale na parkiecie często sprawiał wrażenie zagubionego. Jakby trener Igor Milicić nie miał pomysłu na wykorzystanie potencjału „Kostka”. Sam zainteresowany też nie był usatysfakcjonowany swoją rolą. Takim sposobem opuścił nasze szeregi w trakcie rozgrywek podczas wielkiej przebudowy Anwilu. „Rottweilerom” wyszło to na dobre, bo kilka miesięcy później złote medale znowu zawisły na naszych szyjach.

Kostrzewski po opuszczeniu Włocławka grał dla takich zespołów jak Stal Ostrów Wielkopolski, Spójnia Stargard, Start Lublin oraz King Szczecin. Szczególnie dobrze wypadł w sezonie 2019/2020. Przywdziewając koszulkę Spójni zapisywał na swoim koncie 13,1 punktów, 5,6 zbiórek oraz 1,5 asyst. Pod względem indywidualnym to był jego najlepszy sezon w karierze.

Minione rozgrywki zakończył z Mistrzostwem Polski. Nie odgrywał jednak czołowej roli w ekipie Kinga. Spełniał raczej rolę zadaniowca i przeciętnie notował 4,1 punktów oraz 2,2 zbiórek przez ponad 14 minut na parkiecie.

Transfer Kostrzewskiego to kolejne wzmocnienie polskiej rotacji w naszym klubie. Widać wyraźnie, że tym razem „Franc” przykłada większą wagę do tego elementu, a podobno to jeszcze nie koniec i na dodatek spokojnie czekamy na paszport Petraska. Sytuacja wygląda obiecująco.

„Kostka” zapamiętałem jako walecznego oraz uniwersalnego gracza. Potrafił naciskać w obronie, lubił ścinać do obręczy i nie uciekał od gry tyłem do kosza. Nigdy nie miał przypiętej łatki seryjnego strzelca, ale obrońcy raczej nie powinni zostawiać mu zbyt wiele miejsca na obwodzie, bo zza łuku też zawsze może ukąsić. Zastanawia mnie tylko ile z tego wszystkiego ma jeszcze w swojej ofercie, bo wiadomo, że nie młodnieje, a podczas ostatniego sezonu był jedynie tłem w mocnej ekipie ze Szczecina. Znacznie obniżył loty, ale trzeba wziąć pod uwagę otoczenie, w jakim przebywał.

Wiem, że zakontraktowanie Kostrzewskiego nie wzbudziło powszechnych zachwytów i też dostrzegam pewne obawy. Wierzę jednak, że ciągle ma sporo do zaoferowania. Najlepsze lata już pewnie za nim, ale doświadczenie w tym przypadku to też atut. Poza tym ma coś do udowodnienia po jednym z najgorszych sezonów w karierze pod względem indywidualnym. Sportowa ambicja nie pozwoli pochodzącemu z Elbląga koszykarzowi na „odcinanie kuponów”. Dlatego liczę, że „Kostek” będzie pewnym i solidnym uzupełnieniem naszej rotacji. Nie oczekuję gwiazdorstwa czy liderowania, bo to nigdy nie był tego typu zawodnik. Wchodząc z ławki na kilkanaście minut powinien jednak utrzymać poziom. Reasumując – jestem umiarkowanym optymistą i czekam na kolejne ruchy 😉 .

PS. Nie narzucajmy zbyt pesymistycznej narracji 😉 .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *