Zaczynamy Play-Off 2023!

Anwil przeszedł wyboistą drogę najeżoną cierniami, ale cel został osiągnięty. „Rottweilery” ostatecznie zakończyły sezon regularny na 7. miejscu i zamiast szykowania wędek, zaczynamy walkę w Play-Off. Łatwo nie było, ale to już nie ma znaczenia. Przed nami najbardziej magiczna faza rozgrywek, w której zawodnicy wchodzą na wyższy poziom i nie ma miejsca na błędy.

Jeszcze kilka tygodni temu byliśmy w naprawę ciężkim położeniu. Wówczas trzymałem kciuki, żeby nasz zespół jakoś zakotwiczył w tej ósemce. Nieważne jak, ale żeby po prostu prześlizgnął się do tego elitarnego grona. Pozycja nie miała dla mnie znaczenia, bo przecież Play-Off to zupełnie inne granie. To jest etap, w którym wszystko zaczynamy od nowa. Na szczęście Anwil świetnie finiszował i ten awans przyszedł łatwiej, niż przypuszczałem. Rewelacyjna dyspozycja naszego zespołu rozbudziła nadzieje, ale nie zapominajmy, że w PO wszystko jest możliwe.

Anwil Włocławek 2023FOTO: Andrzej Romański / plk.pl

Mocny rywal

W ćwierćfinale naszym rywalem będzie King Szczecin. Z całą pewnością wymagający rywal, co potwierdził w rundzie zasadniczej. Granatowo-czerwoni uzyskali bilans 22-8 i zajęli drugie miejsce w tabeli. Naprawdę niewiele zabrakło, aby zasiedli na fotelu lidera. Jakby nie patrzeć, to najlepszy rezultat w historii tego klubu. W Szczecinie od lat dysponują pokaźnymi środkami finansowymi, a organizacja stoi na bardzo wysokim poziomie. Brakowało tylko (albo AŻ…) wyników. Teraz pokazują, że są mocniejsi niż kiedykolwiek i mają olbrzymią ochotę, aby wreszcie odwrócić swój los.

Świetne rozgrywki w wykonaniu Kinga zostały docenione w głosowaniu trenerów na nagrody za sezon zasadniczy. Najlepszym trenerem został Arkadiusz Miłoszewski, a tytuł MVP otrzymał Andrzej Mazurczak. Dodam od siebie, że w pełni popieram te wybory. Zasłużyli! „Miły” pokazał, że kontroluje swój zespół, który spokojnie utrzymał w ścisłej czołówce. Z kolei Mazurczak był prawdziwym liderem na parkiecie i przedłużeniem myśli szkoleniowej. Każdy zespół chciałby takiego zawodnika w swoich szeregach. Rozgrywający notował 13,5 punktów (52,9% z gry), 6,9 asyst, 4,6 zbiórek oraz 1,2 przechwytów. Oczywiście to nie jedyne atuty Kinga, bo nie brakuje tam innych zawodników zdolnych do przejmowania meczów.

Przewaga parkietu w tej serii rzecz jasna nie jest po naszej stronie, a King potrafi wykorzystać własne ściany jak nikt inny. W Szczecinie uzyskali bilans 12-3, co jest najlepszym wynikiem w całej PLK. W pierwszym miesiącu rozgrywek wygrała tam Stal Ostrów Wielkopolski oraz Śląsk Wrocław. Kolejna porażka przyszła już pod koniec sezonu, gdy King niespodziewanie przegrał z Twardymi Piernikami Toruń.

Anwil faworytem

Jak widać, wiele czynników przemawia za Kingiem. Trudna misja przed „Rottweilerami”. Większość ekspertów, bukmacherów czy po prostu sympatyków koszykówki stawia jednak na naszą ekipę. Dlaczego? Nie jestem zaskoczony takim typowaniem, gdyż Anwil udowodnił w ostatnim czasie, że ma naprawdę wiele do zaoferowania. Problemy już dawno za nami i zdecydowanie wyszliśmy na prostą. Pokazaliśmy, że mamy tę moc i możemy rywalizować z każdym rywalem. Nie powinniśmy odczuwać strachu, bo jeśli wejdziemy na odpowiednie obroty, to wszyscy są w naszym zasięgu. Mamy mnóstwo możliwości w grze ofensywnej oraz defensywnej, a do tego nie brakuje nam energii i dobrej atmosfery. Tworzymy prawdziwą drużynę, która jest gotowa walczyć o każdą piłkę, a to bardzo ważne podczas Play-Off. To przecież etap dla prawdziwych wojowników, w którym charakter często odgrywa kluczową rolę.

Nie ukrywam, że głęboko wierzę w awans do półfinału. Daleki jestem jednak od lekceważenia Kinga. To naprawdę mocna ekipa, która nieprzypadkowo należy do ścisłej czołówki. Czeka nas bardzo trudna seria. Dlatego nie możemy tracić koncentracji, tylko grać swoje, bo wtedy jesteśmy w stanie dokonać czegoś naprawdę wielkiego.

Spojrzenie w przeszłość

Podczas sezonu zasadniczego zagraliśmy z Kingiem na remis. We Włocławku zwyciężyliśmy 99:91, ale w Szczecinie przegraliśmy po dogrywce jednym punktem. Zabolała ta porażka, bo naprawdę niewiele zabrakło do korzystnego rezultatu. Ten dwumecz pokazał już, że nie odstajemy od wyżej rozstawionego rywala. Od tego czasu zaszło jednak sporo zmian i odnoszę wrażenie, że obecnie mamy jeszcze lepszy zespół niż podczas wspomnianych potyczek.

Przypomnę, że mieliśmy już przyjemność rywalizowania ze szczecińskim klubem w ćwierćfinale PO. Miało to miejsce w sezonie 2015/2016 i wygraliśmy tę serię 3:1. W czwartym spotkaniu poprowadził nas do zwycięstwa Danilo Andjusić, który wręcz oszalał. Serb zdobył 28 punktów, trafił 6 trójek i dołożył 5 zbiórek oraz 3 przechwyty. Dodam jeszcze, że barwy szczecińskiego zespołu reprezentował wówczas Michał Nowakowski, a grą Anwilu dyrygował oczywiście Kamil Łączyński. Teraz stoją po jednej stronie i zrobią wszystko, aby „Rottweilery” osiągnęły podobny rezultat.

Po raz trzeci w swojej historii przystępujemy do Play-Off z siódmego miejsce. Pierwszy raz taka sytuacja miała miejsce w naszym debiutanckim sezonie 1992/1993. Wtedy raczej nikt na nas nie stawiał, ale Nobiles zaskoczył i dotarł aż do finału. Świętujemy właśnie 30-lecie tego wydarzenia, więc to może idealna okazja na powtórkę? Kolejny raz kończyliśmy sezon regularny na 7. pozycji w rozgrywkach 1997/1998. Ta kampania nie była już jednak udana i odpadliśmy w pierwszej rundzie z Bobrami Bytom. Śląski zespół wygrał 3:0, ale każdy mecz był niezwykle wyrównany. Sumując małe punkty, wychodzi, że przegraliśmy całą rywalizacją zaledwie 7 „oczkami”.

Teraz znowu nadszedł czas walki, więc trzeba dać z siebie wszystko i zapisać kolejną piękną kartę w historii naszego klubu!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *