Wszystkie oczy na finał FIBA Europe Cup!

Finał FIBA Europe Cup to wielka sprawa i jestem dumny, że nasz Anwil dotarł do tego etapu. Można czasami natrafić na komentarze dyskredytujące te rozgrywki, ale nie słuchajcie tego głupiego gadania! Już pierwszy meczCholet Basket pokazał prawdziwą magię tego wyjątkowego wydarzenia. To spotkanie przejdzie do historii! „Rottweilery” wygrał na parkiecie po niesamowitej walce, a atmosfera na trybunach oraz cała otoczka wywoływały ciarki na całym ciele.

Anwil Włocławek - Cholet Basket FIBA Europe CupFOTO: fiba.basketball

Prawdziwe święto

Spotkanie z francuską ekipą było prawdziwym świętem koszykówki w Hali Mistrzów. Zainteresowanie rozgrywkami FEC we Włocławku wzrastało stopniowo wraz z kolejnymi rundami. Mam wrażenie, że początkowe spotkania nie wywoływały większego ciśnienia i można było zaobserwować sporo pustych miejsc na trybunach. Od fazy pucharowej zainteresowanie wyraźnie rosło, aby podczas finału osiągnąć apogeum. Fani szczelnie wypełnili włocławski obiekt i utworzyli „białą ścianę”, która jeszcze przed rozpoczęciem meczu wznieciła prawdziwy ogień! Głośny doping od samego początku niósł naszych koszykarzy. Dodatkowo kibice przygotowali widowiskową oprawę, która na wszystkich wywarła ogromne wrażenie i została doceniona nie tylko przez sympatyków basketu na naszym podwórku, ale także w wielu zakątkach Europy.

Nie jestem zaskoczony takim poziomem zainteresowania, bo sam w dniu meczowym czułem od samego rana olbrzymią ekscytację i nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca. Wszystkie moje myśli krążyły wokół tego spotkania. Podobne uczucie zawsze towarzyszyło podczas najważniejszych wydarzeń w historii naszego klubu. Za to kocham koszykówkę i Anwil! To jest coś, co trudno opisać nawet najbardziej wyszukanymi słowami, ale MY to doskonale znamy. Takie wydarzenie jak finał FIBA Europe Cup jest idealną okazją, żeby zapoznać z tym fenomenem szersze grono. Nasz klub stanął na wysokości zadania i prostymi krokami sprawił, że ciągle słychać echo pierwszego meczu z Cholet.

NBA we Włocławku

Finał europejskich rozgrywek z udziałem polskiego klubu oczywiście przyciągnął krajowych dziennikarzy, którzy są ostro zagłębieni w tym światku. Z wiadomych względów, przedstawiciele francuskich mediów również skierowali swój wzrok na Włocławek. Czymś niespotykanym było jednak zaproszenie do Hali Mistrzów znanych twórców internetowych, którzy na co dzień zajmują się głównie NBA. Nie jest raczej niespodzianką, że amerykańska liga cały czas budzi w naszym kraju większe zainteresowanie niż rodzima koszykówka. Żyjemy w czasach internetu, więc osoby działające w tej branży osiągają naprawdę spore zasięgi. Z zaproszenia ochoczo skorzystali i to zaowocowało prawdziwą eksplozją w sieci. Mam wrażenie, że tego dnia Anwil królował w każdym zakątku mediów społecznościowych. Co chwila natrafiałem na komentarze, zdjęcia czy filmiki zachwalające grę „Rottweilerów” oraz przede wszystkim atmosferę panującą we włocławskiej hali. O to chodzi!

Nasz zespół medialny wykonał kapitalną pracę. To nie było tylko suche wysłanie zaproszeń na mecz, ale także stworzenie komfortowych warunków, bo wystarczy wspomnieć o ekskluzywnym spotkaniu z legendami – Igorem Griszczukiem oraz Szymonem Szewczykiem. Myślę, że to niezła atrakcja nawet dla tych, którzy częściej podziwiają grę LeBrona Jamesa czy Kevina Duranta. Wyjątkowe potraktowanie przybyłych dziennikarzy. Mieliśmy w rękach pięknie zapakowany produkt – mecz o wysoką stawkę, walkę na parkiecie, zwycięstwo Anwilu oraz niesamowitą atmosferę na trybunach. Idealna okazja do promocji nie tylko włocławskiego zespołu, ale też całej polskiej koszykówki, która bardzo tego potrzebuje. Nasz klub zrobił wszystko, aby odpowiednio „sprzedać” ten produkt i osiągnął sukces. Doszło do tego, że mój znajomy, który swoje zainteresowanie basketem zakończył na podziwianiu Andrzeja Pluty w barwach Bobrów Bytom, zaczął wypytywać mnie o starcie z Francuzami. O to chodzi!

Emocjonalne relacje

Efektem tego otwarcia na dziennikarzy był nie tylko wysyp wpisów na mediach społecznościowych, ale także kilka naprawdę ciekawych artykułów. Mogliśmy poczytać nie tylko na temat samego spotkania, co jest raczej standardowym działaniem, ale również o miłości Włocławka do koszykówki. Z chęcią wspomnę o kilku takich dziełach, które wywarły na mnie największe wrażenie. Grzegorz Szybieniecki pisał o wizycie w polskim Kownie i gęsiej skórce. Michał Tomasik opisał włocławską podłogę. Z kolei Piotr Wesołowicz podzielił się swoimi wrażeniami z wizyty w jedynym takim mieście w Polsce. To jest właśnie droga do budowania popularności! Dzięki temu marka Anwilu rośnie nie tylko na lokalnym podwórku, ale także w Europie i ciągnie za sobą całą polską koszykówkę.

Nie chcę krzewić megalomańskich opinii, ale serio uważam, że nasz klub ma wszystko, aby odgrywać rolę ambasadora rodzimego basketu. Mamy ogromną bazę fanatycznych kibiców i ten wyjątkowy „włocławski klimat”. Podczas meczu z Cholet mogli tego doświadczyć „ludzie od NBA”, ogólnopolscy dziennikarze oraz spora część „Starego Kontynentu”. Nasz klub pokazał, jak można wykorzystać te atuty. Liczę, że podobne działania będą w przyszłości standardem.

Ostatni krok zwycięzców

Za kilka godzin rozpoczniemy rewanżowe starcie we Francji. Pozostał tylko jeden krok do historycznego sukcesu. Po pierwszej potyczce Anwil ma symboliczną zaliczkę i jest teoretycznie bliżej końcowego triumfu, ale i tak nie uznałbym „Rottweilerów” za faworytów. Czeka nas ciężka przeprawa. Często powtarzam jednak, że sport lubi piękne historie. Czy byłoby dla nas coś piękniejszego niż dodanie tego pucharu do klubowej gabloty? Jestem kibicem i będę wierzył w takich scenariusz aż do końcowej syreny!

Niezależnie od wyniku ostatniego spotkania i tak uważam nas za zwycięzców. Dotarcie do finału już jest sporym sukcesem, a wygraliśmy na pewno pod względem medialnym. Wzbudziliśmy powszechne zainteresowanie i pokazaliśmy, że koszykówkę można pięknie opakować i wysłać w świat. To zasługa sztabu trenerskiego, zawodników, pracowników klubu, ale także każdego kibica. Mamy powody do dumy! Warto zaznaczyć, że Polsat Sport wysłał do Cholet swoją reporterkę i planuje zorganizować studio meczowe. Ktoś może pomyśleć, że to nic wielkiego, ale przypomnę, że mówimy o koszykówce, czyli sporcie niżowym w naszym kraju. Ktoś jednak stwierdził, że dla takiego zainteresowania oraz takich fanów po prostu warto. Pierwszy mecz rozpalił emocje i teraz wszystkie oczy patrzą na finał FIBA Europe Cup.

POMAGAMY!

Na zakończenie jeszcze jeden, zupełnie inny temat. Wieloletni kibic Anwilu, Paweł Chełmiński, potrzebuje pomocy. Dlatego zachęcam do przekazania 1,5% z rozliczenia rocznego na rzecz naszego kolegi.

Numer konta 59 1140 2004 0000 3802 7810 0625

KRS 0000452739

Cel szczegółowy – Paweł Chełmiński

Paweł Chełmiński

Jedna odpowiedź do “Wszystkie oczy na finał FIBA Europe Cup!”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *