Okno transferowe w PLK zamyka się 15 marca. Czasu zostało naprawdę niewiele, a pewna korekta w składzie Anwilu jest niemal konieczna.
Od początku sezonu słychać głośny, że granie z jednym nominalnym rozgrywającym jest zbyt ryzykowne. Ja zgadzam się z taką opinią. Ostatnio sytuacja niestety uległa zmianie i musimy kierować się innym kluczem przy łataniu naszego składu.
Niestety. W tym roku Anwil nie dołoży kolejnego trofeum do klubowej gabloty. Odpadliśmy w półfinale Pucharu Polski. Lepszy okazał się Stelmet Zielona Góra i to podopieczni Andreja Urlepa będą mieli okazję obronić ten tytuł. Mimo porażki Anwil jednak nie ma czego się wstydzić.
Anwil odniósł zwycięstwo w wyjazdowym meczu z Polpharmą Starogard Gdański. Spotkanie zakończyło się wynikiem 73:80. Można mieć naprawdę sporo zastrzeżeń do gry naszego zespołu. Najważniejszy jest jednak końcowy rezultat i tylko to się liczy w ogólnym rozrachunku. Sztuką jest przecież odnieść sukces w sytuacji, gdy nie idzie.
Dzięki temu zwycięstwu i wynikach pozostałych drużyn zakończyliśmy pierwszą rundę na pozycji samodzielnego lidera. Bez wątpienia jest to powód do radości.
Nie można również zapominać, że w obecnych rozgrywkach Polpharma to nie jest „chłopiec do bicia”, a ich hala nie należy do łatwych terenów. Ja już dawno miałem pewne obawy przed tym pojedynkiem, ale jestem bardzo szczęśliwy, że wyszło inaczej.
Aż czterech koszykarzy Anwilu znalazło uznanie w oczach selekcjonerów swoich reprezentacji. W związku z tym trwające właśnie okienko reprezentacyjne spędzą poza Włocławkiem. Uważam, że jest to prawdziwy powód do dumy. To tylko dowodzi, że świetna forma Anwilu w obecnym sezonie nie przeszła bez echa. Jak wygląda sytuacja poszczególnych naszych kadrowiczów?
Kolejny ciekawy mecz za nami, czyli Anwil po raz kolejny zaprezentował skuteczny atak, przekroczył „setkę” i odniósł zwycięstwo. Tak w dużym skrócie można opisać ostatnie, wyjazdowe spotkanie z Asseco Gdynia.
Okazałe zwycięstwo (89:109) bardzo cieszy i chciałbym zwrócić uwagę na kilka aspektów. Pierwsza kwarta to była istna strzelanina. Dawno nie widziałem takiej aktywności ofensywnej w wykonaniu obydwu zespołów na parkietach PLK. To była istna strzelanina w Gdyni. Ciężko było nadążyć za wydarzeniami na parkiecie. Nie było czasu, aby spokojnie przeanalizować w głowie poprzednią akcję, bo już dwie kolejne kończyły się punktami. Tę strzelaninę, niczym rewolwerowców z dzikiego zachodu, lepiej wytrzymał Anwil i po 10 minutach gry prowadziliśmy 28:35. Mnóstwo punktów jak na naszą ligę. Intensywność, której ze świecą szukać. Niektórzy wyśmiewają defensywę, ale moim zdaniem nie było z tym tak źle. Bardziej należy docenić skuteczność drużyn.
Pisałem ostatnio, że chciałbym dać kolejny wpis o takim samym tytule i dzięki naszym koszykarzom mogę sobie na to pozwolić. Anwil Włocławek po raz drugi w swojej historii zdobył Superpuchar Polski! Tak jak 10 lat temu znowu była walka, znowu był piękny mecz, znowu była dogrywka i znowu było nasze zwycięstwo! Coś pięknego!