Od samego początku uważałem, że Sidigas Avellino to jeden z głównych faworytów naszej grupy w Lidze Mistrzów. Pierwszy mecz we Włoszech, wewnętrzne problemy organizacyjne (odejście Norissa Cole’a) i kadrowe (kontuzje) naszych rywali zaliczałem jednak jako czynniki, które dawały nadzieję przed rewanżem. Ta okazała się złudna. Parkiet wszystko zweryfikował. Po słabiutkim meczu Anwil przegrał 62:72.
FOTO: http://www.championsleague.basketball