Kolejny raz nasz Anwil nie potrafił utrzymać prowadzenia do końcowej syreny. Przez znaczną część spotkania byliśmy stroną dominującą, ale w ostatnich minutach Banvit doszedł do głosu i doprowadził do dogrywki. W dodatkowym czasie gry turecki zespół już rządził w Hali Mistrzów i ostatecznie wygrał 84:95.
Niewykorzystana szansa w Bandirmie
W lidze tureckiej Banvit B.K. nie zachwyca. Podopieczni Ahmeta Gurgena zamykają tabelę z bilansem 0-5. W Lidze Mistrzów radzą sobie jednak lepiej i przekonał się o tym nasz Anwil. Przegraliśmy wyjazdowe spotkanie w Bandirmie 75:68. Turecki zespół nas jednak nie zdominował. Mieliśmy dużą szansę, ale ta wymknęła z naszych rąk.
FOTO: championsleague.basketball
Przebudzenie Delasa z GTK
W starciu z GTK Gliwice nasz zespół był murowanym faworytem. Koszykarze oraz sztab szkoleniowy mieli tego świadomość i to zapewne wpłynęło na podejście do tego spotkania. Anwil kolejny raz w tym sezonie grał na większym rozluźnieniu i bez pełnego wykorzystania swojego potencjału.
Zespół z Górnego Śląska nie miał tak cudownego dnia, jak Asseco kilkanaście dni temu i wydawało się, że takie podejście w pełni wystarczy. Przebieg spotkania też na to wskazywał. Początek był jeszcze dość wyrównany, ale w drugiej kwarcie znacząco odjechaliśmy i wydawało się, że jest już „po zawodach”.
Gliwice zdobyte
Spotkał nas mały zaszczyt, bo Anwil był pierwszą drużyną, którą GTK Gliwice podejmowało na swoim terenie. Miał być mecz w pięknej hali, ale niestety wyszło, jak wyszło i ostatecznie graliśmy w obiekcie przypominającym salę gimnastyczną. Nasz stary „kurnik” wyglądał przy tym, jak euroligowa arena.
Miejsce rozgrywania tego spotkania na szczęście nie zdeprymowało naszych koszykarzy. To było kolejne, pewne zwycięstwo, którego raczej nikt za kilka tygodni nie będzie wspominał.