Nasza seria ligowych zwycięstw dobiegła końca. W hicie PLK do Włocławka zawitała Arka Gdynia i odniosła przekonujące zwycięstwo. Na inaugurację sezonu „Arkowcy” nas zatopili, a teraz powtórzyli ten wyczyn i to z jeszcze większym „przytupem”. Anwil był zespołem zdecydowanie słabszym, a momentami wręcz bezradnym. Mecz zakończył się wynikiem 66:83.
FOTO: Natalia Seklecka / ddwloclawek.pl
- Znowu obejrzeliśmy dwie twarze Anwilu. Pierwsza połowa była całkiem dobra. Przez większą jej cześć prowadziliśmy, ale nasze błędy w końcówce pozwoliły Arce doprowadzić do remisu i przy zejściu do szatni był remis 41:41.
- Po zmianie stron oglądaliśmy już zupełnie inny Anwil. Ten znacznie gorszy. Na tle gości sprawialiśmy wrażenie, jakbyśmy grali w jakieś innej lidze.
- Zero charakteru. Zero energii. Zero pomysłu. Druga połowa w naszym wykonaniu to było jedno wielkie ZERO. Atak znowu był strasznie statyczny i brakowało skuteczności. W trzeciej i czwartej kwarcie rzuciliśmy w sumie 25 punktów. Niemal wszystkie te punkty były wręcz wymuszone. Dla porównania tylko w pierwszej kwarcie uzbieraliśmy 24 punkty.
- Nie szło nam totalnie i nikt nie potrafił tego zmienić. Ani żaden z zawodników, ani sztab szkoleniowy. Z każdą kolejną minutą pogłębialiśmy się w kryzysie, a energia odchodziła. Nie wyglądaliśmy jak charakterna drużyna, która mentalnie jest gotowa walczyć o wysokie cele.
- Nasza obrona pozostawiała bardzo wiele do życzenia. Brakowało takiej czysto sportowej agresji. Arka miała bardzo wiele otwartych pozycji. Szczęście, że ich skuteczność też nie była wybitna.
- Znowu pojawił się problem ze zbyt dużą ilością strat. Przegraliśmy w tym elemencie 16:12. Większość z naszych błędów była totalnie niewymuszona. Problemy zaczęły się już w końcówce drugiej kwarty. Zanotowaliśmy wówczas trzy straty z rzędu, które pozwoliły naszym rywalom doprowadzić do wyrównania.
- Kamil Łączyński wyszedł w pierwszej piątce po raz pierwszy od czasu kontuzji. Rozgrywał nie najgorzej i zanotował 9 asyst. Sam w ataku nie stanowił jednak żadnego zagrożenia. Miałem wrażenie, że „Łączka” nawet unika myślenia o rzucaniu. Jakby w ogóle nie czuł tego elementu koszykówki. Jak już próbował, to wydawało się to jakieś takie wymuszone. Efekt? 0/6 z gry.
- Zabrakło również trafień ze strony Chase’a Simona. Amerykanin ostatnio złapał chyba jakiś dołek formy. Wygląda, jakby zgubił swoje miejsce w tej drużynie. W meczu z Arką zanotował 0/4 z gry. Był to jego pierwszy mecz w bieżącym sezonie (licząc PLK i LM), gdy nie zaliczył żadnego celnego rzutu z gry!
- Zawiódł także Josip Sobin. Chorwat nie radził sobie zbyt dobrze w starciu z podkoszowymi Arki. Jego firmowe rzuty nie mogły znaleźć drogi do kosza i zakończyło się na 1/6 z gry. To daje niecałe 17 % i dla Sobina był to również najsłabszy występ w tym sezonie.
- To był nasz najsłabszy mecz w tym sezonie PLK i to nie tylko, jeśli chodzi o ogólnie pojętą jakość gry. Wystarczy spojrzeć na skuteczność. Mieliśmy zaledwie 31 % z gry. Tak źle jeszcze nie było. W całym spotkaniu uzbieraliśmy 66 punktów i to też jak na razie nasze najgorsze osiągnięcie.
- Naszym najlepszym strzelcem był Vladimir Mihailović, który zdobył 14 punktów. Świetnie wszedł w ten mecz i zaczął od 5/5 z gry. Szybko jednak trafił na ławkę, a gdy wrócił nie był już tak skuteczny. W momentach naszego najgłębszego kryzysu starał się wziąć ciężar gry na swoje barki, ale to raczej nie jest zawodnik takiego kalibru i za wiele to nie dało. Cieszy mnie jednak, że Vlado ostatnio coraz więcej gra jako rzucający obrońca i nie musi męczyć się ze zbyt długim kozłowaniem.
- Motorem napędowym gości był głównie amerykański duet. James Florence był dla nas za szybki i za dobrze kontrolował piłkę, a na dodatek nie miał problemu z oddawaniem celnych rzutów. Jego dorobek to 23 punkty, 6 asyst i aż 9 fauli wymuszonych. Z kolei Josh Bostic dość często punktował nas z wielkim spokojem, cierpliwością i luzem. Uzbierał 20 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty.
- Po ostatnich spotkaniach można odnieść wrażenie, że coś ostatnio nie gra w naszym Anwilu. Drużyna jakby gdzieś się pogubiła. Pozostaje mieć nadzieję, że to tylko przejściowe. Trzeba po prostu wyciągnąć konkretne wnioski z popełnionych błędów oraz zadbać, żeby zostały wyeliminowane w przyszłości. Ta drużyna cały czas ma potencjał, tylko trzeba to wszystko na spokojnie poukładać.
Jedna odpowiedź do “Ponownie zatopieni przez Arkę”