„Morza szum, ptaków śpiew, złotą trójkę rzucił Jeff”

Niektóre spotkania, a czasami nawet pojedyncze rzuty, przechodzą do historii. Doświadczyliśmy tego dokładnie 17 lat temu. Ostatniego dnia maja rozpoczynaliśmy serię finałową sezonu 2002/2003. W pierwszym meczu Anwil grał na wyjeździe z Prokomem Trefl Sopot. Drogę do mistrzostwa zaczęliśmy od niezwykle cennego zwycięstwa, a wszystko za sprawą legendarnego rzutu za trzy w ostatnich sekundach, którego autorem był Jeff Nordgaard. To trafienie wprowadziło włocławskich kibiców w prawdziwą ekstazę, a przy okolicznościowej przyśpiewce użytej w tytule nikt nie szczędził gardła (oryginalna piosenka: Czerwone Gitary – Historia jednej znajomości).

Jeff Nordgaard AnwilFOTO: Źródło

Zasłużone zwycięstwo

To spotkanie oglądałem podczas urodzin kuzyna. Nie jest jednak zaskoczeniem, że głównym punktem tej imprezy było śledzenie poczynań Anwilu, a nie celebrowanie corocznej uroczystości. To jest przecież Włocławek ;).

Mecz otwarcia finałów w 2003 nie był spektakularnym widowiskiem. Obie ekipy podeszły do tego spotkania raczej ostrożnie. Twardy mecz i przede wszystkim bardzo wyrównany.

Byłem zadowolony z postawy Anwilu. Przed czwartą kwartą przegrywaliśmy 51:50, ale w ostatniej odsłonie zaprezentowaliśmy bardzo konsekwentną koszykówkę. Efektem było uzyskanie prowadzenia 56:63 na ok. 3 minuty przed końcową syreną. W mojej głowie pojawiła się jasna myśl: „MAMY TO!”.

Tak łatwo jednak nie było. Prokom nie złożył broni, a Anwil trochę się pogubił. Młody Armands Skele kilka razy przeszarżował i nie wykorzystał dogodnej pozycji do zdobycia punktów. Teraz to gospodarze byli konsekwentni i zaliczyli run 9:0 w tych ostatnich minutach. Na zaledwie sekundy przed upływem czasu meczowego Prokom prowadził 65:63. Nie wierzyłem w taki obrót sytuacji… Nie mogłem pogodzić się z wizją porażki, bo przecież Anwil swoją grą zasłużył na to zwycięstwo!

Nordgaard bohaterem spotkania!

Podobne myśli kłębiły się zapewne w głowach naszych koszykarzy, a Jeff Nordgaard postanowił przeobrazić to w czyny. W decydującej akcji nie kalkulował zbyt wiele i nie przejmował się obrońcą. Nawet zbyt dokładnie nie przymierzył, ale wyszedł w górę, oddał rzut i trafił!

Ta trójka zszokowała wszystkich! Na zegarze pozostały zaledwie 2 sekundy i Darius Maskoliunas próbował jeszcze zmienić losy tego spotkania rzutem rozpaczy z połowy boiska. Litwin był blisko osiągnięcia celu, ale ostatecznie piłka zakręciła się na obręczy, ale nie wpadła do kosza. Tym sposobem Anwil wygrał 65:66 i objął prowadzenie w finałowej serii!

Co ciekawe, w tych ostatnich sekundach Prokom nie osiągnął jeszcze limitu przewinień. Dlaczego nie skorzystali z możliwości faulowania? Tego nie wiedział nawet trener Eugeniusz Kijewski

Herosi z cienia

Nordgaard zgarnął bez wątpienia miano bohatera tego spotkania, ale nie można zapominać o roli, jaką odegrało kilku innych zawodników. Byliśmy świadkami świetnego pojedynku silnych skrzydłowych. Z naszej strony Damir Krupalija, a wśród gospodarzy Tomas Masiulis. Obaj byli najlepszymi strzelcami swoich ekip i obaj osiągnęli double-double. Krupalija zanotował 16 punktów oraz 10 zbiórek, a Masiulis 19 punktów plus 10 zbiórek. Obaj odegrali również ważną rolę w kluczowych minutach. Litwin trafił z trudnej pozycji o tablicę, dzięki czemu Prokom doprowadził do remisu. Z kolei Bośniak zebrał kluczową piłkę. W ostatnich sekundach najpierw Tomas Pacesas próbował trafić z dystansu. Piłka nie wpadła jednak do kosza, ale nieuwagę graczy gospodarzy wykorzystał Krupalija i dzięki temu mogliśmy ponowić swoją akcję.

Prokom wygrał walkę o zbiórki 36:31, a dużą rolę odegrał w tym Joe McNaull. Popularny „Józek” zanotował 14 punktów oraz 16 zbiórek. Był również autorem punktów, które wyprowadziły Prokom na prowadzenie w ostatnich sekundach.

Na przeciwnym biegunie, w ekipie gospodarzy, znalazł się Goran Jagodnik. Słoweniec dysponował ponad przeciętnymi umiejętnościami i był liderem sopockiego zespołu podczas sezonu 2002/2003. Mecz otwarcia finałów nie był jednak dla niego udany. Jagodnik miał spore problemy z celnością. Zanotował 1/9 z gry (trafił dopiero w ostatnich minutach) oraz 3/7 z rzutów wolnych. Popełniał również sporo prostych strat. Prokom bardzo potrzebował wsparcia swojej największej gwiazdy, ale Słoweniec zawiódł tym razem „na całej linii”.

Złota trójka

Rzut Nordgaarda był czymś wyjątkowym. To nie podlega wątpliwości. Uważam, że to jedno z ważniejszych trafień w całej naszej historii. Ten mecz i ten rzut nadały ton całej rywalizacji finałowej w 2003 roku. Później mieliśmy jeszcze kilka zwrotów akcji, bo Prokom odzyskał przewagę parkietu po meczach we Włocławku, a Anwil zwyciężył w piątym spotkaniu na terenie rywala, by postawić „kropkę nad i” podczas kolejnego starcia. Bez tej „złotej trójki” Jeffa z pierwszego meczu nasz sen o mistrzostwie mógłby być jednak trudny do ziszczenia.

Prokom Trefl Sopot – Anwil Włocławek 65:66 (18:17, 14:14, 19:19, 14:16)

Prokom: Masiulis 19, McNaull 14, Marković 12, Vranković 10, Jagodnik 5, Maskoliunas 3, Fuller 2, Krzykała 0, Barry 0, Wilczek 0

Anwil: Krupalija 16, Nordgaard 13, Skele 10, Pluta 9, Lang 8, Pacesas 4, Bocevski 4, Andruska 2, Milicić 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *