MMA i koszykówka 3×3 w Stargardzie

W ostatnich latach koszykówka w formule 3×3 zyskała sporo na popularności. Podobnie zresztą jak sporty walki MMA. To drugie nie ma nic wspólnego z naszym ukochanym basketem, ale w dzisiejszej historii odegrało bardzo ważną rolę. Z uśmiechem na twarzy można powiedzieć, że byliśmy prekursorami w połączeniu tych dwóch widowiskowych dyscyplin. Wszystko za sprawą meczu, który został rozegrany w sezonie 1994/1995.

Na początku grudnia Nobiles zawitał do Stargardu, gdzie czekał na nas beniaminek PLK, który występował wówczas pod nazwą sponsora, firmy Komfort. Nikt raczej nie oczekiwał, że to spotkanie zyska status legendarnego.

Henryk Wardach, Martin Eggleston, Igor Griszczuk / Komfort Spójnia Stargard - Nobiles Włocławek / sezon 1994/1995FOTO: Tadeusz Surma
Henryk Wardach, Martin Eggleston i Igor Griszczuk

Wymiana ciosów!

To nie było łatwe spotkanie, ale Nobiles utrzymywał delikatną przewagę po swojej stronie. Do przerwy prowadziliśmy 38:44. W drugiej połowie zwiększyliśmy różnicę o kilka kolejnych „oczek”, ale ostatecznie panująca w powietrzu nerwowa atmosfera wzięła górę nad pięknem koszykówki.

W jednej z akcji podkoszowych Martin Eggleston został sfaulowany przez Romana Olszewskiego. Krewkiego Amerykanina to wydarzenie bardzo zdenerwowało i najpierw rzucił piłką, a następnie wszedł w impulsywną rozmowę z naszym zawodnikiem. Od słów błyskawicznie przeszedł do czynów. Ręka Egglestona powędrowała w kierunku nosa „Osziego”, który padł na parkiet jak „rażony prądem”. To zdarzenie rozpętało prawdziwą burzę!

W stargardzkiej hali wybuchła chaotyczna awantura! Nie nerwowa przepychanka, ale najprawdziwsza bijatyka, która jest zdecydowanie bardziej charakterystyczna dla szemranych barów niż koszykarskich obiektów. Po upadku Olszewskiego praktycznie od razu Igor Griszczuk wymierzył cios w Egglestona, ale zahaczył również Tyrone’a Thomasa. Amerykanin większej motywacji nie potrzebował i momentalnie zapałał żądzą odwetu, ale w pogoń za nim ruszył potężny Henryk Wardach. Wszystko działo się błyskawicznie. Do boju szybko dołączyli kolejni zawodnicy, łącznie z rezerwowymi obu zespołów. To był chaos, jakiego polska liga od tego czasu nie widziała! Walczył niemal każdy z każdym, co może nie jest powodem do dumy, ale idealnie obrazuje charakter koszykarzy w latach 90-tyh.

Koszykówka 3×3

Gdy bijatyka wreszcie została opanowana, po długich naradach, postanowiono dokończyć mecz. Wielu zawodników zostało jednak zdyskwalifikowanych, w tym wszyscy rezerwowi, którzy wtargnęli na parkiet. Po stronie gospodarzy w grze pozostali kapitan Ireneusz Purwiniecki, Jarosław Dubicki oraz Marek Cieliński. Natomiast barw Nobilesu bronili kapitan Grzegorz Skiba, Tomasz Jankowski i niespodziewanie Roman Olszewski.

Takim sposobem rozpoczęły się zmagania w formule 3×3. Gospodarze byli blisko odniesienia zwycięstwa, ale w samej końcówce z dystansu, na wagę dogrywki, trafił „Jankes”. W dodatkowym czasie gry Komfort opadł z sił i Nobiles wygrał ostatecznie 96:102. Nasze zwycięstwo przypieczętował wsadem Olszewski, który po tym zagraniu nie omieszkał ryknąć w stronę miejscowych kibiców.

Komfort Stargard Szczeciński – Nobiles Włocławek 96:102 (38:44, 50:44, d. 7:13)

Nobiles: Olszewski 30, Griszczuk 30, Jankowski 21, Skiba 13, Wardach 4, Żełudok 4, Kabała 0

Konsekwencje

Halę w Stargardzie nasz zespół opuszczał w eskorcie policji, ale takie wydarzenie nie mogły pozostać bez dalszych konsekwencji. Po wielogodzinnych obradach PZKosz zdecydował o nałożeniu kar. Eggleston i Griszczuk zostali zawieszeni na cztery spotkania, a Thomas oraz Wardach musieli odpocząć przez dwa mecze. Na oba kluby nałożono również grzywny finansowe. Komfort zubożał o 15 mln PLZ, a Nobiles o 10 mln PLZ. Te kwoty mogą dzisiaj wręcz razić w oczy, ale przypomnę, że opisywane wydarzenia miały miejsce przed denominacją naszej waluty.

Wielu fachowców uważało, że to był wręcz najniższy możliwy wymiar kary. Wielu zaskoczyło również zachowanie w stosunku do Olszewskiego, który od początku był w samym centrum wydarzeń, a nie tylko dograł mecz do końca, ale również nie zostały na niego nałożone żadne dalsze kary. Jeśli spojrzymy jednak na „Osziego” jedynie w kategorii ofiary, to te decyzje nie sprawiają już wrażenia tak zaskakujących.

Konsekwencją tych hucznych wydarzeń było również to, że nasi koszykarze wrócili do Włocławka z licznymi siniakami i zadrapaniami. Najbardziej oberwał chyba Siergiej Żełudok, którego oko jeszcze przez kilka dni przyozdabiała soczysta „śliwa”.

2 odpowiedzi do “MMA i koszykówka 3×3 w Stargardzie”

  1. Byłem na tym meczu. Emocji sportowych i poza sportowych było co niemiara… Rzeczywiście ten mecz przeszedł do legendy nie tylko polskiej koszykówki ale i pewnie światowej ze względu na niespotykane jego dokończenie 3 na 3. Dzięki za podlinkowanie mojego filmiku. Pzdr, Piotrek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *