Karnowski zaszalał z Anwilem

Przemysław Karnowski od lat uważany jest za wielki talent w naszym kraju. Nie chodzi tylko o jego ponadprzeciętne gabaryty, ale chłopak po prostu ma papiery na poważne granie. Wydaje mi się, że na szerokie wody wypłynął od czasu Mistrzostw Świata U17 w 2010 roku. Polska była wtedy rewelacją turnieju i zakończyła zmagania ze srebrnymi krążkami. Karnowski należał do ścisłego grona pierwszoplanowych postaci całej imprezy.

karnowskiFOTO: skm.basketmania.pl
Przemysław Karnowski za czasów gry w TKM Włocławek

Swoją dalszą karierę rozplanował tak, że przed wyjazdem do USA zakotwiczył jeszcze na rok w rodzimej, seniorskiej, koszykówce. Miał wówczas zaledwie 18 lat i ważnym czynnikiem przy wyborze klubu była ilość minut na parkiecie. Z tego powodu „Big Mamba” na sezon 2011/2012 wybrał Siarkę Tarnobrzeg. Zespół, który nie walczył o wysokie cele, ale gwarantował Karnowskiemu ogranie.

PLK młody Przemek radził sobie całkiem nieźle. Na pewno zyskał sporo obycia parkietowego, które jest istotne dla każdego gracza w tym wieku.

Anwil miał to „szczęście”, że właśnie w konfrontacji z naszym zespołem Karnowski zanotował swój pierwszy poważny błysk. Do Tarnobrzega jechaliśmy jako zdecydowany faworyt. Miejscowa Siarka nie miała jednak ochoty położyć się na parkiecie.

Niespodziewanie gospodarze postawili nam naprawdę twarde warunki. Wydawało się nawet, że to Siarka jest stroną dyktującą warunki. Szczególnie nakręcał to Josh Miller. Amerykanin momentami robił z naszych obrońców przysłowiowy wiatrak. Nie potrafiliśmy znaleźć skutecznego rozwiązania w defensywie na jego wjazdy pod kosz. Tam świetnie obsługiwał Nicchaeusa Doaksa (20 pkt i 12 zb) oraz Karnowskiego. Jeśli Miller nie wchodził pod kosz to i tak stanowił zagrożenie, bo rękę na dystansie miał gorącą tego dnia. Zanotował w tym meczu 29 punktów (5/8 za trzy) oraz 11 asyst.

Siarka przez całe spotkanie nie zwalniała tempa, ale Anwil robił wszystko, aby utrzymać się w grze. Duży udział w tym miał Dardan Berisha, który zdobył dla naszego zespołu 20 punktów (4/7 za trzy) oraz dołożył 4 zbiórki. Taka postawa obydwu zespołów zagwarantowała emocjonującą końcówkę, w której nie zabrakło kontrowersji. Na 35 sekund przed końcem IV kwarty prowadziliśmy 91:88. Do kosza nie trafił Corsley Edwars (16 pkt i 7 zb), ale dobił Seid Hajrić, który rozgrywał bardzo dobre spotkanie – 20 punktów11 zbiórek. Początkowo sędziowie uznali to trafienie, ale po sprawdzeniu powtórki telewizyjnej zostało anulowane, bo Amerykanin rzucał już po czasie. Niby wszystko OK i dobry gwizdek, ale wówczas arbitrzy… nie mogli korzystać z żadnych powtórek… Wiem, że Anwil składał później jakieś protesty, ale nic to nie dało. Wygrał duch sportu.

Po tym wydarzeniu zaczęły się małe koszykarskie szachy. Naszym królem mógł zostać John Allen, który czterokrotnie stawał na linii rzutów wolnych. Nie został jednak, bo trafił tylko dwukrotnie… Amerykanin zdobył w tym meczu 18 punktów i przez całe spotkanie grał przyzwoicie, ale w tej końcówce totalnie zawiódł. Zrobiło się 90:93 i zaledwie 2,9 sekundy do końca.

Siarka wznawiała z boku. Postanowiliśmy nie faulować tylko dobrze przykryć głównych strzelców gospodarzy. Karnowskiego ktoś chyba nie zaliczył do tego grona, bo zostawiliśmy mu troszkę swobody i „Big Mamba” celną trójką doprowadził do dogrywki… To była jego pierwsza próba z dystansu w tym spotkaniu i od razu celna. Gdybym był osobą postronną, to bym powiedział, że za to kocham koszykówkę.

Tym rzutem Karnowski przypieczętował swój genialny występ. Przez całe spotkanie sprawiał ogromne problemy naszym podkoszowym. Jego dorobek z tego meczu to 27 punktów oraz 6 zbiórek. To był moment, gdy ten gigant wyważył bramy PLK i udowodnił, że mając -naście lat można grać wielką koszykówkę.

W dogrywce z Anwilu uleciało powietrze i ostatecznie ulegliśmy 109:104.

Siarka Tarnobrzeg – Anwil Włocławek 109:104 (23:18, 21:23, 29:31, 20:21, d. 16:11)

Siarka: Miller 29 (11 as), Karnowski 27 (6 zb), Doaks 20 (12 zb), Piechowicz 15, Corbett 9, Tiller 7 (3 prz), Wyka 2, Rabka 0, Barycz 0

Anwil: Berisha 20, Hajrić 20 (11 zb), Allen 18, Szubarga 16 (10 as), Edwards 16 (7 zb), Majewski 8, Lewis 6, Glabas 0, Nowakowski 0, Wołoszyn 0

Przemysław Karnowski bez wątpienia został bohaterem tego spotkania. Kolejny raz pokazał, że jest diamentem polskiej koszykówki. W Anwilu grali o wiele bardziej doświadczeni podkoszowi, ale „Big Mamba” radził sobie przy nich znakomicie. Nie tylko dzielnie i sprytnie walczył pod samą obręczą, ale wykorzystywał również każdy skrawek przestrzeni na półdystansie. Uważam, że to spotkanie było jednym z bardziej pamiętnych w dotychczasowej karierze Karnowskiego. Taki ważny krok w dorosłej koszykówce, bo udowodnił, że może zdominować PLK, więc słusznie szuka dalszej możliwości rozwoju za oceanem.

Ta porażka bardzo mnie bolała. Jedyne pocieszenie odnajdowałem jedynie w fakcie, że naszym katem okazał się chłopak, który jest nadzieją polskiej koszykówki.

Ciekawe jest to, że w całym sezonie 2011/2012 Karnowski zanotował 1/15 za trzy. Ustrzelił jedną, jedyną trójkę, której waga była ogromna… Kocham koszykówkę!

Przypomnę jeszcze tylko, że rewanż nie był już tak udany dla Siarki. We Włocławku polegli 86:70. Karnowski nie zanotował kolejnego, fenomenalnego występu, bo ograniczył się do 10 punktów5 zbiórek. Spotkanie zdominował za to Seid Hajrić. Jego łupem padło 29 punktów16 zbiórek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *