Jones na ratunek pod koszem

Anwil gra znacznie poniżej przedsezonowych oczekiwań, więc wydawało się, że zmiany kadrowe są konieczne i właśnie dzisiaj „ruszyła machina”. Spodziewałem się, że zaczniemy od rozwiązania kontraktu (lub dwóch), a tymczasem klub zaskoczył i nowym „Rottweilerem” został Shawn Jones.

Shawn JonesFOTO: championsleague.basketball

Jedną z największych bolączek naszej ekipy była strefa podkoszowa i właśnie lekarstwem na tę przypadłość ma być nasz nowy nabytek. Jones ma 27 lat i mierzy 203 cm wzrostu. Jest typowym środkowym, ale jako silny skrzydłowy też może pograć. Dodam jeszcze, że to Amerykanin, ale uprawniony do gry w reprezentacji Kosowa. W barwach tej kadry występował nawet kiedyś we Włocławku podczas starcia z biało-czerwonymi. Polska wówczas wysoko wygrała (90:62), ale Jones należał do wyróżniających się postaci w ekipie gości.

Nasz nowy center jest absolwentem uczelni Middle Tennessee. W 2014 roku przystąpił do draftu NBA, ale nie został wybrany. Próbował jeszcze swoich sił w Lidze Letniej czy G League, ale ta droga również nie przyniosła mu angażu w najlepszej lidze świata.

sezonie 2015/2016 wyruszył na podbój Europy i ta przygoda trwa do dnia dzisiejszego. Zaczął od hiszpańskiego MoraBanc Andorra, a później były takie ekipy jak Hapoel Jerozolima, Sidigas Avellino, Dinamo Sassari czy Hapoel Holon. Jak widać, Jones ogrywał się w całkiem mocnych zespołach. Ligi hiszpańska, izraelska czy włoska mogą działać na wyobraźnię. Tam raczej nie trafiają ludzie z przypadku. Jones poznał również smak takich rozgrywek jak EuroCup, FIBA Europe Cup czy Liga Mistrzów. Jego doświadczenie na „Starym Kontynencie” z całą pewnością działa na plus.

Jones do gwiazd nigdy nie był zaliczany, ale odgrywał solidną rolę w każdym swoim zespole. Spokojnie był w stanie dostarczać ok. 9 punktów i 6 zbiórek na mecz. Ostatnie rozgrywki spędził w ekipie Hapoel Holon i we wszystkich rozgrywkach notował statystyki na poziomie 9,4 punktów oraz 5,9 zbiórek.

Przed obecnymi rozgrywkami Jones podpisał kontrakt z francuskim Boulazac Basket Dordogne. Oficjalnego debiutu jednak nie doczekał, bo w jednym z towarzyskich spotkań wymierzył rywalowi taki cios, że oponent trafił do szpitala. Ekipa z Boulazac nie chciała kontynuować współpracy z tak nerwowym gościem i tym sposobem otworzyły się drzwi dla Jonesa w Anwilu.

Amerykanin to typowy środkowy, który najlepiej czuje się w „pomalowanym”. Potrafi zaskakiwać z półdystansu, ale to pod samą obręczą znajduje się jego królestwo. Odnoszę wrażenie, że Jones preferuje prostą koszykówkę. Skupia się na łapaniu piłki i zapunktowaniu w jak najprostszy sposób. Raczej nie zaserwuje nam finezyjnych czy technicznych zagrań, ale powinien wnieść sporo energii, a z tym też mieliśmy spore problemy. Jest również silnym kolesiem, więc przeciwnicy powinni być przygotowani na naprawdę twardą grę. To nie będzie łatwa przeszkoda do przestawienia, czyli czeka nas pewna nowość w porównaniu z poprzednimi meczami.

Jones nieźle zbiera, ale nie mam pewności czy dostatecznie dobrze. To nasz wielki problem, bo rywale potrafią urządzać sobie prawdziwy plac zabaw pod koszami. Czy Amerykanin będzie lekarstwem na to zło? Jones ma 203 cm wzrostu i jak na centra to nie jest zbyt wiele. Wiem, że Josip Sobin czy nasz niedawny kat, Suleiman Braimoh, mierzą dokładnie tyle samo. Tylko nie wiem, czy czasami Anwil nie potrzebuje obecnie środkowego innego kalibru. Ja oczekiwałem wyższego centra, który skupi się na zbiórkach oraz będzie straszył rywali przed łatwymi wjazdami pod kosz. Parkiet zweryfikuje czy Jones, chociaż częściowo, wpisze się w ten schemat. Z drugiej strony, ciężko sobie wyobrazić, żeby było gorzej, więc może być już tylko lepiej.

Zakontraktowanie nowego centra to pierwsza zmiana kadrowa w Anwilu, ale na pewno nie ostatnia. Obecnie mamy w kadrze siedmiu graczy zagranicznych, czyli o jednego za dużo. Ktoś musi wylecieć. Patrząc na pozycję Jonesa, to raczej pewne, kto opuści nasz klub. Z uśmiechem na ustach pozostaje czekać na oficjalny komunikat.

Na chwilę obecną w naszym składzie znajduje się aż 5 zawodników z USA i jest to prawdziwy rekord. Według starego, koszykarskiego porzekadła, taki układ nie wróży sukcesu. Może być ciężko utrzymać szatnie. Poza tym już nie brakuje u nas trudnych charakterów z dyscyplinarnymi problemami, a Jones może do nich dołączyć. W przeszłości nie sprawiał większych kłopotów i raczej wypełniał wszystkie kontrakty, ale ten incydent we Francji troszkę rzutuje na jego karierę. Oby nie okazało się, że trener Igor Milicić do bulgoczącej wybuchowej mieszanki dodał jeszcze jeden łatwopalny składnik. Jeśli tak będzie, to zapanowanie nad wynikiem tego eksperymentu może być wręcz niemożliwe…

3 odpowiedzi do “Jones na ratunek pod koszem”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *