Anwil przegrał kolejne spotkanie. HydroTruck Radom wygrał na własnym parkiecie 70:64. To nie był jakiś spektakl niesamowitej koszykówki. Widać było, że walczyły ze sobą dwa zespoły z dolnych rejonów tabeli. Gra często była chaotyczna. Gospodarze nie zaprezentowali się z dobrej strony, ale i tak byli lepsi, więc wygrali w pełni zasłużenie. Postawa Anwilu nie dostarczyła zbyt wielu pozytywnych wrażeń. „Rottweilery” miały ogromny problem z konstruowaniem własnych akcji, a co gorsze, szwankowało nastawienie mentalne. Nasi koszykarze przypominali zbiór przypadkowych znajomych, którzy chcieli tylko „odbębnić” swoje i wracać do domu. Z takim nastawieniem nie można myśleć o zwycięstwie…
W naszych szeregach warto wyróżnić tylko dwóch zawodników. Pierwszy to Ivica Radić, który miał typowe dla siebie problemy (np. pudła spod samej obręczy…), ale i tak był czołową postacią w Anwilu. Chorwat zakończył zawody z mocnym double-double na poziomie 15 punktów i 14 zbiórek. Tym drugim graczem był Kyndall Dykes. Amerykanin wreszcie wrócił do zespołu po tych wszystkich dziwnych perturbacjach i na początku było widać, że jest daleki od optymalnej formy. Z czasem złapał jednak właściwy rytm i łącznie uzyskał 18 punktów.
Po stronie gospodarzy czołową rolę odegrał Dayon Griffin, który zanotował na swoim koncie 18 punktów i 4 asysty. Sporo zamieszania wprowadził także Jabarie Hinds (17 pkt i 7 zb), ale od tego Amerykanina i tak można było oczekiwać więcej, bo rzucał na skuteczności 5/17 z gry, a do tego miał 5 strat.
Statystyki z tego meczu są dostępne TUTAJ.
Kilka słów o tym spotkaniu powiedziałem w nowym odcinku podcastu, który można odsłuchać poniżej.
ZAPRASZAM!
Przypomnę, że od niedawna mój podcast dostępny jest również na platformie Spotify. Jeśli używasz tego programu i chcesz być na bieżąco z moją twórczością, to zapraszam do obserwowania. Bezpośredni link do profilu TUTAJ.