Dotkliwa porażka w Słupsku…

Sytuacja Anwilu już od dawna nie była optymistyczna, a teraz jest jeszcze gorsza. Graliśmy na wyjeździe bardzo ważny mecz z Czarnymi Słupsk, no i nie sprostaliśmy temu wyzwaniu. Gospodarze wygrali z nami 85:73. To nie tylko kolejna porażka, bo polegliśmy z bezpośrednim rywalem w walce o Play-Off. Co gorsze, straciliśmy także przewagę „małych punktów” w dwumeczu z Czarnymi, gdyż we Włocławku wygraliśmy tylko +9.

„Rottweilery” mają obecnie bilans 10-12 i droga do ósemki jest już naprawdę wąska…

Czarni Słupsk - Anwil Włocławek 2022/2023FOTO: Natalia Labudda / Czarni

Hala Gryfia słynie z tego, że zawsze jest trudnym oraz gorącym terenem i tym razem nie było wyjątku. Od samego początku można było poczuć ciężar tego spotkania. Nie brakowało twardej gry oraz sporej liczby przewinień. Dość długo obserwowaliśmy wyrównane starcie. Na dobrą sprawę problemy Anwilu nadeszły dopiero w drugiej połowie. Pierwszą jeszcze przetrwaliśmy, ale później z każdą kolejną minutą narastała przewaga gospodarzy.

Nikogo nie zaskoczę, jeśli powiem, że jednym z głównych atutów ekipy Czarnych jest defensywa. Drużyna trenera Mantasa Cesnauskisa należy do najlepiej broniących w całej PLK. Niestety poczuliśmy to na własnej skórze. W drugiej połowie „Rottweilery” miały ogromny problem, aby przebić ten słupski mur. Konstruowanie sensownych akcji sprawiało nam spore trudności. Brakowało pomysłów w poczynaniach „Rottweilerów”. Mam wrażenie, że nie szukaliśmy alternatywnych rozwiązań, a przez to systematycznie oddawaliśmy ten mecz.

Rzuty z dystansu nie były tego dnia naszym sprzymierzeńcem, bo zanotowaliśmy jedynie 5/27 w tym elemencie. Taka skuteczność nie zwiastowała raczej nagłego przejęcia spotkania. Nie ukrywam, że Anwil najbardziej imponował mi w pierwszych minutach. Graliśmy wtedy spokojnie, z odpowiednią koncentracją i sporo piłek dostarczaliśmy pod kosz. Później zabrakło skutecznych idei, a poziom chaosu znacznie wzrósł. Przez długie minuty robiliśmy raczej niewiele, aby wrócić na właściwe tory. Można powiedzieć, że Czarni nas rozmontowali, a nie uważam, aby prezentowali jakiś nieosiągalny poziom. Byli jednak lepsi i odnieśli zasłużone zwycięstwo.

Gospodarze mieli w swoich szeregach zawodników, którzy dodawali zauważalną szczyptę energii. Takich nieustępliwych, którzy potrafili przełamać niemoc i pociągnąć za sobą całą drużynę. U nas tego zabrakło. Najwięcej krwi napsuł nam duet polskich obrońców. Jakub Schenk (22 pkt, 8 as, 3 zb, 3 prz) oraz Jakub Musiał (18 pkt, 3 zb) rozegrali niestety świetne zawody. Przez cały czas wykazywali ogromne zaangażowanie i stosowali rozwiązania, które nas zaskakiwały. Można nie przepadać za Czarnymi, ale na pewno trzeba docenić występ tej dwójki.

Po stronie Anwilu naprawdę niezłe spotkanie zaliczył Luke Petrasek (23 pkt i 6 zb), a solidne wsparcie dołożył Michał Nowakowski (14 pkt i 5 zb). Reszta? Nie dojechała… Oj zabrakło wyraźnej reakcji ze strony naszych czołowych zawodników. Najbardziej zawiódł mnie Lee Moore. Amerykanin nie potrafił odnaleźć swojego rytmu. Zmagania zakończył z linijką statystyczną na poziomie 2 punktów, 4 zbiórek oraz 3 asysty. Oddał zaledwie 3 rzuty z gry. W PLK rozegrał już 47 meczów, ale nie miał jeszcze takiego występu, bo przecież Moore uwielbia rzucać. Co gorsze, w Słupsku zanotował więcej strat niż punktów…

Wspomnę jeszcze o jednym statystycznym ewenemencie. Josip Sobin zanotował 8/8 z linii rzutów wolnych. Delikatnie mówiąc, Chorwat nie ma łatki eksperta w tej dziedzinie, więc to trochę szokujące. To pierwszy tego typu występ na przestrzeni całej dotychczasowej kariery naszego środkowego. Szkoda, że w pozostałych elementach Sobin już tak nie błyszczał i trafił zaledwie 1/4 z gry.

Po porażce w Słupsku drzwi do Play-Off ciągle są dla nas otwarte. Wszystko jeszcze możliwe. Fakt, że sytuacja robi się coraz bardziej skomplikowana. Do Czarnych oraz Zastalu tracimy obecnie dwa zwycięstwa. Pozostało nam jeszcze osiem spotkań w sezonie regularnym. Na szczęście większość z teoretycznie słabszymi rywalami oraz w Hali Mistrzów. Taki mały zastrzyk optymizmu. Ciężko mi jednak uwierzyć, że nie zaliczymy już żadnej wpadki. W aktualnych okolicznościach każde potknięcie może być dla nas bardzo bolesne… Idę szukać w szufladzie swojego kalkulatora z naklejką „SZANSE NA PLAY-OFF”!

Nie tak miał wyglądać ten sezon…

POMAGAMY!

Na zakończenie jeszcze jeden, zupełnie inny temat. Wieloletni kibic Anwilu, Paweł Chełmiński, potrzebuje pomocy. Dlatego zachęcam do przekazania 1,5% z rozliczenia rocznego na rzecz naszego kolegi.

Numer konta 59 1140 2004 0000 3802 7810 0625

KRS 0000452739

Cel szczegółowy – Paweł Chełmiński

Paweł Chełmiński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *