Diduszko uciszył Halę Mistrzów

Kolejny ciężki mecz za nami. Tym razem do Włocławka zawitała ekipa z Torunia. Mam wrażenie, że derbowa rywalizacja coraz bardziej elektryzuje sympatyków w regionie. Dla Anwilu to była idealna szansa rewanżu za nieudany Superpuchar. Polski Cukier chciał jednak podtrzymać swoją passę i cel osiągnął. Po 45 minutach walki goście zwyciężyli 76:79.

Kostrzewski (Anwil) vs. Diduszko (Polski Cukier)FOTO: Andrzej Romański / plk.pl
Mateusz Kostrzewski vs. Bartosz Diduszko

  1. To jest kolejne spotkanie, które po prostu powinniśmy wygrać. Pierwsza kwarta była bardzo wyrównana, ale w drugiej odsłonie, to Anwil miał znacznie więcej do zaoferowania. Nasza drużyna świetnie szukał swoich przewag i nie odpuszczał w defensywie. Wydawało się, że praca domowa pod względem taktycznym została perfekcyjnie odrobiona. Pod koniec drugiej kwarty wyszliśmy na +14, a do szatni schodziliśmy przy stanie 44:33. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku.
  2. Świetnie pod koszem radził sobie, tradycyjnie, Josip Sobin. Chorwat nie miał łatwych rywali, ale bez większego problemu odnajdywał swoje specyficzne rzuty. W całym meczu uzbierał 15 punktów oraz 9 zbiórek.
  3. Dobrą zmianę dał również Mateusz Kostrzewski. Gdy miał „na plecach” rywala o słabszych warunkach fizycznych, to od razu starał się to wykorzystać i grać tyłem do kosza niczym rasowy podkoszowy. „Kostek” dostarczył drużynie 10 punktów. Miał również 5/8 z gry. Całkiem solidnie, ale były to pierwsze rzuty za dwa, w tym sezonie, których nie trafił. Kostrzewski dotychczas rozegrał trzy spotkania i zanotował w nich skuteczność 11/14 za dwa, czyli prawie 79%.
  4. Po zmianie stron obraz meczu uległ jednak totalnej zmianie. Miła dla oka koszykówka odeszła w zapomnienie, a rozpoczęło się „brudne” granie. Nasz błąd? Daliśmy się wciągnąć w taką grę. W Anwilu zabrakło spokoju podczas konstruowania akcji i pojawiło się stanowczo zbyt wiele niewymuszonych strat. Nasza drużyna totalnie pogubiła się w nowej rzeczywistości. Przez całą trzecią kwartę zdobyliśmy zaledwie 4 punkty z gry!
  5. W takich „błotnych kąpielach” o wiele lepiej odnajdywał się Polski Cukier. Goście z minuty na minutę zyskiwali coraz większą przewagę optyczną. Nie grali wykwintnej koszykówki, ale stopniowo odrabiali straty. Po trzech kwartach byli już tylko na -3.
  6. W czwartej kwarcie sytuacja nie uległa zmianie. Polski Cukier wyszedł na prowadzenie i szczerze mówiąc, spodziewałem się, że już spokojnie będą kontrolować to spotkanie. Szczególnie, że na lekko ponad 4 minuty przed końcową syreną wyszli na +7.
  7. To był moment, gdy Anwil jednak troszkę się przebudził i rozegrał kilka ciekawych akcji. Wróciliśmy do gry, co dowodzi tylko, że Polski Cukier naprawdę nie grał jakiegoś wielkiego meczu. W samej końcówce wyszliśmy nawet na +2, ale Tomasz Śnieg okazał się bezbłędny na linii i potrzebna była dogrywka.
  8. W dodatkowym czasie gry obraz spotkania nie uległ większej zmianie. Cały czas byliśmy świadkami koszykówki, którą raczej można polecić tylko ludziom mocno związanym z PLK. Ponownie wydawało się, że Polski Cukier ma odrobinę więcej do zaoferowania, ale Anwil znowu jakoś zdołał doprowadzić do remisu.
  9. W decydującej akcji spotkania sprawy w swoje ręce postanowił wziąć jednak Bartosz Diduszko. „Didi” nie kalkulował za wiele. Dostał piłkę na obwodzie i, mimo aktywnej obecności Kostrzewskiego, postanowił rzucić i oczywiście trafił. Diduszko po prostu to czuł. Nasz były zawodnik zgasił światła w Hali Mistrzów. Tym rzutem w cudowny sposób ukoronował swój bardzo dobry występ. „Didi” to prawdziwy specjalista od „spraw niewidocznych”. Świetny zawodnik i wojownik. Przez sezon, który spędził we Włocławku, zyskał w moich oczach niesamowity szacunek i cały czas nie jestem w stanie myśleć o nim negatywnie. Cały czas trochę mnie boli, że nasze drogi się rozeszły. Podczas wczorajszego meczu Diduszko był czołową postacią w ekipie „Twardych Pierników”. Co ciekawe, wrócił po kontuzji i był to dla niego pierwszy mecz PLK podczas tego seznu. Z nim w składzie Polski Cukier naprawdę zyskuje na jakości.
  10. Sporo krzywdy wyrządził nam również Cheikh Mbodj. Myślę, że to było trochę wkalkulowane, ale potężny Senegalczyk i tak siał aż zbyt wielkie spustoszenie pod koszami. Zanotował double-double na poziomie 12 punktów13 zbiórek, a podczas gry obronnej był prawdziwym murem i straszył naszych graczy samą obecnością. Mbodj to wielki zawodnik i to nie tylko pod względem warunków fizycznych.
  11. Kilka ważnych rzutów trafił również Karol Gruszecki. Jego punkty pozwoliły złapać bardzo ważny oddech „Twardym Piernikom”. To były takie powiewy świeżości podczas tej błotnej otoczki.
  12. Za każdym razem, gdy widzę w akcji Polski Cukier, to wielkie wrażenie robi na mnie Rob Lowery. Nie jest typem „samograja”, który myśli tylko o zdobywaniu punktów. To bardzo inteligentny rozgrywający, który potrafi świetnie bronić. Podczas tego meczu jego skuteczność nie powalała na kolana (zaledwie 3/14 z gry), ale i tak uważam, że rozegrał dobry mecz. Za każdym razem, gdy wchodził w kozioł lub bronił blisko naszego gracza, to czułem pewien niepokój. To tylko świadczy o klasie Amerykanina. Lowery w tym meczu zanotował 12 punktów, 9 asyst oraz 4 zbiórki.
  13. Do gry, po kontuzji, wrócił Nikola Marković. W 17,5 minuty zdobył 4 punkty. Trzeba przyznać, że był totalnie niewidoczny. Martwi mnie sytuacja Serba. W poprzednich latach pokazywał klasę na parkietach PLK. Bardzo cieszył mnie ten transfer i wydawał się pewniakiem. Tymczasem Marković jakoś nie może się odnaleźć w naszym zespole, a my naprawdę potrzebujemy jego dobrej gry.
  14. Straszną naszą bolączką były rzuty wolne. Mnie to doprowadza do wrzenia… Od zawsze przykładałem wielką wagę do tego elementu. Nie oczekuję 100% w każdym meczu, ale niecałe 57%, które uzyskaliśmy w starciu, to dla mnie wynik nie do zaakceptowania. Zaledwie 13/23… W tego typu meczach może decydować każdy punkt, a Anwil na własne życzenie traci te szanse. W samej dogrywce zanotowaliśmy jedynie 3/6 z linii. Element do poprawy!
  15. W meczu z Polskim Cukrem znowu nie funkcjonował u nas rzut z dystansu. Do przerwy trafiliśmy tylko jedną „trójkę”, a w całym meczu mieliśmy zaledwie 3/20 zza łuku. Mamy świetnych strzelców w swoich szeregach, ale ten element, kolejny raz, nie funkcjonował prawidłowo. Np. Chase Simon wydawał się ostatnio w bardzo dobrej formie, ale tym razem „popisał się” na poziomie 0/5 z obwodu… Ojj zabrakło tych kilku „trójek”…
  16. Michałowi Michalakowi coś nie leży ten Polski Cukier. W meczu o Superpuchar zagrał słabiutko, a teraz powtórzył bezbarwny występ. Michalak rozgrywa naprawdę dobry sezon, ale tym razem był cieniem samego siebie. Dostarczył zaledwie 4 punkty (1/6 z gry…) oraz 4 asysty, ale do tego miał aż 5 strat.
  17. W ogóle, z meczu na mecz, mam coraz większe wrażenie, że naprawdę brakuje trochę atletyzmu w tegorocznym Anwilu.
  18. Ten mecz z Polskim Cukrem naprawdę można było wygrać. „Twarde Pierniki” nie grały świetnie. Na przestrzeni całego spotkania trzeba uczciwie przyznać, że byli lepszą ekipą, ale nie mieli wielkich argumentów w swoich dłoniach. Nie potrafiliśmy uspokoić swojej gry i to nas zgubiło.
  19. Dla Polskiego Cukru było to pierwsze zdobycie Hali Mistrzów w historii. Wielka chwila dla naszego lokalnego rywala.
  20. Po czterech kolejkach PLK legitymujemy się bilansem 2-2. Za wcześnie na jakieś oceny czy rokowania, ale fakt jest taki, że przegraliśmy obydwa starcia z drużynami uznawanymi za ligową czołówkę. Co gorsze, w każdym z tych przypadków kontrolowaliśmy przebieg meczu w pierwszej połowie, a po zmianie stron zwycięstwo wymykało nam się z rąk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *