Czyż uzupełnia skład

Anwil nie zwalnia swojej ofensywy transferowej. Po piątkowych wybuchu kontrakt z naszym zespołem podpisał kolejny zawodnik. Tym samym plotki, które pojawiały się od jakiegoś czasu, zostały potwierdzone. Do Włocławka trafił Olek Czyż.

Aleksander CzyżFOTO: basketuniverso.it
Olek Czyż

Tym transferem załataliśmy polską rotację po odejściu Mateusza Kostrzewskiego. Udało się również znaleźć rodaka do strefy podkoszowej, bo Czyż bardzo lubi grać na „czwórce”. Igor Milicić już przed sezonem chciał mieć tam polski paszport, ale niestety się nie udało. Teraz nadarzyła się okazja, z której skorzystaliśmy.

Olek Czyż w bardzo młodym wieku wyjechał do USA i tam rozwijał swoją koszykarską karierę. Trafił do słynnego uniwersytetu Duke, gdzie jednak odgrywał rolę głębokiego rezerwowego. Z tego powodu, po dwóch latach, przeniósł się do innej uczelni. Jego kolejnym wyborem była Nevada i tam już grał „pierwsze skrzypce”.

W moich oczach był wtedy naprawdę wielkim talentem, który specjalizował się w efektownych wsadach. Liczyłem nawet, że trafi do NBA. Czyż również miał takie plany i próbował swoich sił w najlepszej lidze świata. W 2012 roku przystąpił do draftu, ale żaden zespół nie był zainteresowany jego usługami. Próbował jeszcze w Lidze Letniej, gdzie grał dla Chicago Bulls, ale to też nie przerodziło się w znalezienie nowego pracodawcy.

Czyż przeniósł się więc do Europy i zasilił znany Virtus Rzym. W „Wiecznym Mieście” radził sobie przyzwoicie, ale bez szału. Cały czas nie porzucał jednak swojego „amerykańskiego snu”. Po sezonie we Włoszech wrócił do USA. Załapał się ponownie na Ligę Letnią NBA, ale tym razem w zespole Portland Trail Blazers. Przed sezonem 2013/2014 podpisał nawet kontrakt z Milwaukee Bucks. Dla „Kozłów” rozegrał cztery spotkania przedsezonowe (10,6 min i 4,8 pkt), ale na tym się skończyło. Umowa została rozwiązana, a Czyż już nigdy nie znalazł się tak blisko NBA. W USA jednak pozostał i walczył w D-League, czyli oficjalnym zapleczu najlepszej ligi świata. Najpierw grał dla Fort Wayne Mad Ants, a następnie Canton Charge. Znowu było solidnie, ale bez szczególnego błysku.

W styczniu 2015 roku Czyż mnie ostro zaskoczył, bo jego nowym klubem został Turów Zgorzelec. Ten transfer zrobił na mnie wtedy spore wrażenie. Cały czas miałem w głowie tego latającego chłopaka z NCAA. W barwach przygranicznego zespołu jego gra nie zapadła mi jednak jakoś szczególnie w pamięci. W PLK notował średnio na mecz 6,9 punktów oraz 3,9 zbiórki. Mnie Czyż za bardzo nie przekonał, ale ogólnie został doceniony, bo otrzymał nagrodę dla najlepszego debiutanta naszej ligi. Razem z Turowem wywalczył również wicemistrzostwo Polski.

Po przygodzie w Polsce kariera zaprowadziła Olka z powrotem na Półwysep Apeniński. Tym razem były to takie zespoły jak PistoiaJuveCaserta. Czyż radził sobie tam bardzo solidnie. Szczególnie brylował w sezonie 2015/2016, gdy notował średnie na poziomie 11,2 punktów oraz 5,7 zbiórki. To był bez wątpienia jego najlepszy sezon na „Starym Kontynencie”, a Pistonia miała sporo pożytku z naszego rodaka.

Mike Taylor również dostrzegł potencjał w tym chłopaku i często widział dla niego miejsce w reprezentacji Polski. Tym sposobem Czyż zaliczył m.in. Eurobasket 2015.

Gdyby Czyż trafił do naszego Anwilu np. w latach 2013 – 2014, to byłbym niesamowicie podekscytowany. Teraz to trochę taki „kot w worku” ze względu na zdrowie. Olek od dawna miewał problemy z kolanami, a od ponad dwóch lat nie rozegrał żadnego oficjalnego spotkania! Te dane nie są zbyt optymistyczne i bardzo mnie martwią.

Wszystkie informacje jednak wskazują, że ze zdrowiem Czyża jest już OK i oby rzeczywiście tak było. Nasz nowy nabytek znany jest z bardzo dobrej etyki pracy i jestem niemal pewny, że w czasie przerwy od gry „nie zasypiał gruszek w popiele”. Ciężka praca to dla niego norma i pod względem fizycznym powinien być gotowy na nowe wyzwania. Tylko jak z jego dynamiką? To zawsze była bardzo mocna Czyża, ale czy po takich problemach zdrowotnych wciąż może bazować na tym elemencie? Kilka lat temu stawiałbym, że może być najefektowniejszym koszykarzem w PLK, ale teraz to dla mnie „człowiek zagadka”.

Praca indywidualna nie zastąpi nikomu ogrania meczowego i tutaj można dopisać kolejny znak zapytania przy tym transferze. Czyż miał tak długą przerwę od prawdziwej rywalizacji na parkiecie, że na pewno będzie potrzebował sporo czasu, aby złapać rytm meczowy. Podejrzewam, że będzie wprowadzany do drużyny stopniowo. Nie tylko musi na nowo „poczuć grę”, ale również zaznajomić się ze skomplikowanymi systemami trenera Igora Milicicia. Trzymam kciuki, aby aklimatyzacja Czyża przebiegała spokojnie i żeby wystrzelił z formą w decydującej części sezonu. Plus dla niego, że kończymy już rywalizację w europejskich pucharach, więc to oznacza więcej jednostek treningowych niż podróży i meczów.

Profil Czyża bardzo pasuje do naszego systemu transferowego stosowanego w ostatnich latach. Zawodnik z potencjałem, ale po przejściach. Głodny gry i pragnący coś udowodnić. W przypadku Czyża te przejścia była naprawdę duże, więc głód gry również powinien być większy. W przeszłości kilka takich strzałów transferowych niesamowicie wypaliło, więc pozostaje liczyć, że w przypadku Czyża będzie podobnie. Dźwięczy w głowie nutka wątpliwości odnośnie tej transakcji, ale jestem całym sercem z Anwilem i ufam naszemu trenerowi, więc trzymam kciuki, aby wszystko potoczyło się pozytywnie. Jeśli Czyż odbuduje swoją formę, to zyskamy dynamicznego gracza z solidnym wsparciem „deski” oraz defensywą. Z dystansu też potrafi zaskoczyć. A wszystko okraszone polskim paszportem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *