Brak lidera

Jeśli żadnego zawodnika nie dopadnie już jakaś dominikańska przypadłość, to wszystko wskazuje, że Anwil zamknął już skład na sezon 2018/2019. Może ktoś jeszcze dojdzie (Wadowski?), ale raczej w roli totalnego uzupełnienia.

Jak prezentuje się ten skład? Już na pierwszy rzut oka widać, że jest bardzo zbilansowany. Wśród tych dwunastu zakontraktowanych nazwisk nie dostrzeżemy jednak zdecydowanego lidera.

Igor MilicićFOTO: http://ksturow.eu

Trener Igor Milicić wielokrotnie podkreślał, że zależy mu na szerokiej i wyrównanej kadrze zespołu. Teraz bez wątpienia ma właśnie taki zespół. Osobiście jestem zwolennikiem tego typu filozofii. Preferuję ekipy, w których każdy zawodnik wpisany do protokołu meczowego może wejść na parkiet i „zrobić swoje”.

Walerij Lichodiej, Vladimir Mihailović, Chase Simon czy nawet Michał Michalak, to nie są goście z pierwszej lepszej łapanki. Każdy z nich, jeśli ma swój dzień, może niemal w pojedynkę odprawić rywala w decydujących momentach spotkania. A przecież w kadrze mamy jeszcze takich koszykarzy jak Kamil Łączyński, Nikola Marković czy Josip Sobin. Oni również potrafią zdominować rywala czy odpalić niesamowite rzuty w ważnych minutach meczu.

Ważne zadanie spoczywa zatem na barkach trenera Milicicia. Chorwat będzie musiał jakoś te wszystkie elementy ze sobą poukładać. O to jestem raczej spokojny, bo otoczył się zawodnikami, których już od dawna chciał prowadzić. Wydaje się, że na każdego z wybrańców miał już konkretny pomysł jeszcze przed zakontraktowaniem. Milicić będzie musiał również wykazać się „nosem” podczas każdej potyczki. Będzie musiał po prostu wyczuć, który gracz danego dnia może objawić się jako typowy zabójcza. To już będzie trudniejsze. Szczególnie że w przeszłości te aspekty troszkę inaczej się rozkładały.

Milicić cały czas jest młodym szkoleniowcem. Zaczynał w sezonie 2014/2015 jako sternik AZS Koszalin. Już tam miał ciekawą drużynę z typowym liderem, którym był Qyntel Woods. Jako trener Anwilu prowadził podobnie zbudowane drużyny. Rolę typowych liderów odgrywali David Jelinek czy Ivan Almeida. Jedynie w sezonie 2016/2017 brakowało prawdziwego przywódcy. Niektórzy uważają, że takim graczem był Nemanja Jaramaz, ale według mnie ta teoria jest mocno naciągana. Serba uważam za bardzo dobrego koszykarza, ale nie widzę w nim cech typowego lidera. Na parkiecie jest niesamowicie przydatny, ale nie ma „tego czegoś”. Wystarczy przypomnieć haniebną serię z Czarnymi Słupsk. Jaramaz bardzo wtedy zawiódł i nie był w stanie przejąć tej potyczki, pomimo że miał na to sporo szans. Po prostu nie ten typ koszykarza.

Taki Jelinek niejednokrotnie udowodnił, że ma „jaja jak arbuzy”. Almeida również w pojedynkę potrafił ciągnąć naszą grę lub po prostu przejmować spotkania. Panowie potrafili zawodzić przez większość spotkania, by w decydującym momencie trafiać wielkie rzuty. To są właśnie cechy prawdziwego lidera.

Wydawało się, że w najbliższy sezon wejdziemy z podobną koncepcją. „El Condor” nie mógł się z nami dogadać w sprawie przedłużenia kontraktu i postanowił wyfrunąć do Estonii. W jego miejsce sprowadzony został jednak Luis Montero. Gracz, który miał podobny profil koszykarski i wskazywany był na naszego nowego lidera. Z Dominikańczykiem nie wyszło i wolne miejsce w składzie zajął ostatecznie znany nam Chase Simon. Amerykanin jest świetnym strzelcem, ale typowego lidera w nim nie widzę. Dołączy raczej do grona naszych zawodników, którzy jak najbardziej mogą zmienić oblicze danego meczu, ale chodzą w innych butach niż Almeida czy Jelinek.

Prawdziwy i odpowiedni lider, bez wątpienia, może być postacią kluczową. Proponuję spojrzeć jednak na tę sprawę jeszcze pod innym kątem. Pamiętacie, że jak Jelinek był odpowiednio przykryty, to gra całego Anwilu potrafiła wręcz stawać w miejscu? Pamiętacie głupie starty czy rzuty Ivana, które wręcz sabotowały naszą grę? Taka już przypadłość liderów. To koszykarze o większych umiejętnościach, którzy mogą więcej niż inni. Zjawisko w sporcie drużynowym całkowicie normalne. Posiadanie prawdziwego lidera niesie ze sobą mnóstwo korzyści, ale ma też ciemniejszą stronę.

Dlatego, szczerze mówiąc, jestem zadowolony z obecnego kształtu Anwilu. Mamy naprawdę dużą siłę ofensywną, a wystrzały mogą nastąpić z różnych źródeł. Tak naprawdę wszystko teraz pozostaje w rękach trenera Milicicia. Chorwat musi te elementy poukładać i odpowiednio wykorzystać w konkretnych momentach. Nikt nie mówi, że będzie łatwo, ale Milicić chyba zdobył już zaufanie nawet największych niedowiarków. Dlatego pozostaje cierpliwie czekać na efekty. Nowy sezon tuż-tuż…

Jedna odpowiedź do “Brak lidera”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *